Byłam dziś rano w moich ulubionych delikatesach azjatyckich, cudownym miejscu, gdzie można kupić takie skarby jak mrożona trawa cytrynowa i liście limonki kaffir – składniki niezbędne w kuchni tajskiej. I mojej, bo korzystając z wolnych dni przyjeżdżają do mnie Anita i Krystian i będą się działy rzeczy wspaniałe.
Na drzwiach sklepu znalazłam infromację, że w najbliższy piątek i sobotę sklep nieczynny, a szkoda – Anita pewne chciałaby się zaopatrzyć w różne artykuły. Zapytany o to właściciel powiedział mi, że robią sobie wolne, bo ludzie i tak teraz nie jedzą. Powiedział nawet więcej, że nie jedzą aż do jesieni. Słuchajcie, czy to prawda? Wiadomo, że teraz ma się ochotę na inne rzeczy , bardziej sezonowe, ale coś tam się chyba jednak gotuje. Czy nie? My jemy, a co za tym idzie, gotujemy. Przez cały rok. A ludzkosć podobno nie. Czy można w takim razie zawiesić bloga do jesieni, aż ludzie znowu zaczną jeść? Wiele pytań mnie opadło, jestem trochę w kropce i tak sobie jeszcze chwilę posiedzę.
Tak czy owak, nawet jeśli ludzie nie jedzą, to na pewno piją. I powinni się do tego mocno przyłożyć, moja przygoda (znajdziecie ją tutaj) niech bedzie dla Was przestrogą. Dlatego dziś domowa lemoniada z kurdybankiem, a jeśli nie macie kurdybanku możecie zrobić lemoniadę z kwiatów czarnego bzu, albo cudowną, naszą ukochaną lemoniadę z zielonych ogórków.
Pamiętajcie o kurdybanku (zbieramy go do tylko końca czerwca), pamiętajcie o nawadnianiu – domowa lemoniada z kurdybankiem pięknie pomoże to połączyć i w miły sposób zadbać o siebie.
Bawcie się dobrze (i roztropnie;) ).
xxx
Adriana
Domowa lemoniada z kurdybankiem
Składniki:1 łyżka miodu,
Sposób przygotowania:
W dzbanku umieścić miód, sok z cytryn, sok jabłkowy i lekko zmacerowany (np. pognieciony w dłoniach) bluszczyk kurdybanek. Porcja dla 2-3 osób.
|