Spotkałam się ostatnio ze zdaniem, że narzekanie jest ulubioną rozrywką Irlandczyków, ale obawiam się, że my, Polacy, w tej konkurencji nie pozostajemy za nimi zbyt daleko w tyle.
Tymczasem, jeśli chcemy lepiej żyć, jeśli chcemy być szczęśliwsi, dobrze byłoby przestać narzekać – i to natychmiast. Z badań niestety wynika, że narzekamy średnio raz na minutę – aż nie chce się wierzyć. Łapiecie się na częstym narzekaniu? Zauważacie je u innych? Macie świadomość, jaka jest skala tego zjawiska?
Narzekanie jest bardzo kuszące, bo pozwala nam chwilowo poczuć się lepiej, ale negatywnie wpływa na nasz mózg, a tym samym pracę i zdrowie – pisze psycholog dr Travis Bradberry, autor bestsellerowej książki „Inteligencja Emocjonalna 2.0” i założyciel TalentSmart, lidera w dostarczaniu firmom testów i treningów dotyczących inteligencji emocjonalnej, który bardzo gruntownie zbadał ten temat.
Co narzekanie robi z Twoim mózgiem?
Dr Bradberry wyjaśnia, że nasze mózgi uwielbiają efektywność i nie chcą wykonywać więcej pracy, niż muszą. I w tym właśnie cały szkopuł – bo kiedy powtarzamy jakąś czynność, na przykład narzekanie, neurony rozgałęziają się w stronę innych neuronów, by ułatwić przepływ informacji. Dzięki temu w przyszłości powtarzamy określoną czynność o wiele łatwiej, czasem nawet zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy. Bradberry porównuje to do budowy mostu: nie ma sensu tworzenie tymczasowego mostu za każdym razem, kiedy musimy przejść przez rzekę, zdecydowanie lepiej jest zbudować jeden porządny most. Podobnie działają neurony: poprzez rozgałęzienie zbliżają się do siebie, a im bardziej się zbliżają, tym silniejsze są połączenia między nimi. „Często narzekanie przeprogramowuje twój mózg tak, by w przyszłości było to łatwiejsze. W efekcie po jakimś czasie odkryjesz, że łatwiej ci być negatywnym niż pozytywnym, niezależnie od tego, co się wokół ciebie dzieje. Narzekanie staje się twoim „domyślnym” zachowaniem, co wpływa na odbiór twojej osoby u innych” – pisze dr Bradberry. Ale podkreśla, że to jeszcze nie wszystko, zwraca bowiem też uwagę na to, że według badań naukowców z Uniwersytetu Stanforda narzekanie zmniejsza hipokamp, czyli tę część mózgu, która odpowiada m.in. za rozwiązywanie problemów, inteligencję i pamięć.
Dlaczego narzekamy?
„Narzekanie zwalnia nas z odpowiedzialności za sytuacje wokół nas. Bardzo łatwo obwinić innych i okoliczności za naszą aktualną sytuację. Kiedy narzekamy, tracimy czas i niestety zatruwamy ludziom życie, a sytuacja i tak się nie zmienia” – tłumaczy Beata Jurasz, coach, autorka książki „Uwolnij ptaka”. Mówi też: „Gderanie daje nam poczucie bycia lepszym. Każde narzekanie jest osądzaniem wybranej części rzeczywistości. A będąc sędzią, czujemy się po prostu lepsi – to nie my jesteśmy wtedy oceniani. Lubimy narzekać. Gderamy prawie na wszystko. Na ceny, na rząd, na pogodę, sąsiadów, bliskich, a nawet na samych siebie. Przecież sąsiadowi lepiej się powodzi, ma lepszą pracę, żonę, a urzędnicy dostają pieniądze za nic nierobienie, a Ty tak ciężko pracujesz. Narzekanie łączy ludzi”. Coś w tym jest, prawda?
Dr Jarosław Kubalt, psycholog społeczny, wskazuje jeszcze jeden aspekt: „Biadolenie pozwala zachować twarz w sytuacji porażki. Porażka stanowi zagrożenie dla mojego wizerunku, jeśli odpowiedzialność za porażkę będzie można jednoznacznie przypisać jedynie mi. Dzięki biadoleniu możemy jednak oswajać audytorium z myślą, że odpowiedzialności za porażkę należy szukać gdzie indziej. Gdzie? Gdziekolwiek, byle nie w nas. Zawiniły okoliczności niezależne od naszych działań czy woli, zawinili być może także ludzie, prawie na pewno inni”.
Inne konsekwencje narzekania
Narzekanie nie tylko „deformuje” Twój mózg, ale też krzywdzi Twoje ciało. Marudzenie czy skupianie się jedynie na problemie albo na przykrych czy wywołujących złość konsekwencjach, które wywołał, powoduje, że rośnie w organizmie poziom kortyzolu, czyli hormonu stresu. A im więcej kortyzolu, tym słabszy układ odpornościowy, natomiast wyższe ciśnienie krwi, a co za tym idzie wieksze zagrożenie chorobami serca, otyłością, cukrzycą i szeregiem innych chorób z tą dolegliwością powiązanych. W dłuższej perspektywie, wyzwalany przez myślenie o kłopotach kortyzol obniża także gęstość kości, podnosi poziom cholesterolu i redukuje zdolność do zapamiętywania oraz uczenia się.
A jakby tego było mało…
Narzekanie jest zaraźliwe
Dr Bradberry porównuje narzekanie do biernego palenia – nie musisz sam tego robić, by odczuć chorobowe efekty tej czynności. Mózg bowiem, „w naturalny i nieświadomy sposób” niejako „odbija” nastroje osób dookoła nas, szczególnie tych, z którymi spędzamy sporo czasu. Wszystko to za sprawą „neuronów lustrzanych”, a co za tym idzie, naszej zdolności do odczuwania empatii. Bradberry wskazuje przy tym, że nawyk narzekania można też przejąć od innych osób, zwłaszcza, że narzekający często chcą, by inni ludzie do nich dołączyli, bo wtedy sami czują się lepiej.
Jak przestać narzekać?
Dr Bradberry radzi, by kultywować w sobie postawę wdzięczności. Kiedy zaczynamy czuć, że mamy ochotę ponarzekać, trzeba od razu skupić uwagę na czymś, za co jesteśmy wdzięczni i o tym właśnie pomyśleć przez jakiś czas. Takie zachowanie redukuje poziom kortyzolu, który, jak już wiemy, wydziela się, kiedy narzekamy. Jeśli będziemy często stosować tę metodę sprawimy, że to ona stanie się naszym nawykiem, a nasz mózg sam przeprogramuje się na pozytywne myślenie. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornii, którzy badali „postawę wdzięczności”, zauważyli znaczną poprawę nastrojów i wzrost energii u pracowników, którzy regularnie koncentrowali się na wdzięczności (więcej o korzyściach z postawy wdzięczności znajdziesz tutaj).
Z kolei wspomniana wcześniej autorka „Uwolnij ptaka” podkreśla, że podstawą jest uświadomienie sobie, że każda sytuacja ma swoje dobre i złe strony i że od nas zależy, na których będziemy się skupiać. W każdej chwili wybieramy, cokolwiek by się nie działo i to my decydujemy, w jaki sposób coś interpretujemy. I albo to nas będzie wzmacniać, albo osłabiać.
W życiu przytrafiają nam się różne rzeczy – także te złe, bo nie na wszystko mamy przecież wpływ, ale to nie one są najważniejsze. Najważniejsza jest nasza odpowiedź na to, co nas spotyka, bo w ten właśnie sposób budujemy swoje życie. I od nas zależy, czy bedzie to jego najlepsza, wymarzona przez nas wersja.
xxx
Adriana
PS A za zdjęcie tytułowe jestem wdzięczna mojej kochanej Magdzie. Buziak.