Wyglada na to, że jednak nie bedzie śniegu w najbliższych dniach. Żałuję bardzo, bo odkąd mój syn zawitał na ten piękny świat nie było prawdziwej zimy. Naoglądało się dziecko filmów i czeka na śnieg, planując (i ćwicząc w domu na sucho) zabawy na śniegu. W ubiegłym roku było naprawdę biało przez jeden dzień, więc ojciec został zajeżdzony lepieniem bałwana, wożeniem na sankach, wojnami na śnieżki i robieniem orłów. Następnego dnia zrobiło się ciepło, ale kilka dni później znów zaczęło padać (niemrawo) i biedne dziecko nie mogło oderwać się od okna, wykrzykując, że to prawdziwa śnieżyca, jak na Biegunie Północnym. Tak więc, jak widać, dla dziecka chcę ten śnieg, jako dobra matka, a nie że jakieś sentymenty i dla siebie chcę śnieg na święta, bo bez śniegu niby to nie to samo:)
A tymczasem dziś ciąg dalszy zmasowanego ataku śledzi („Idą święta! Idą święta”). Przez te śledzie zresztą nie śpię po nocach, zastanawiając się, jakie by tu zrobić.
Przez lata świątecznymi śledziami zajmowali się Anita i Krystian i poprzeczke ustawili bardzo wysoko – jako degustator byłam bardzo szczęśliwa z tego powodu. Teraz, jako ich następca/zmiennik jestem sfrustrowana lekko. Korzystając z ich sprawdzonych przepisów zrobię jeszcze te właśnie – śledzie po sułtańsku z orzechami włoskimi. Są pyszne i zawierają orzechy, a to zawsze dla mnie ogromny atut. Lubię orzechy. I lubię śnieg, a że śniegu nie ma, to się chociaż orzechami pocieszę.
Śledzie po sułtańsku z orzechami włoskimiSkładniki:500 g matiasów (filety śledziowe z zalewy solonej) Sposób przygotowania:Śledzie namoczyć w zimnej wodzie przez około 30-40 minut. Porcja dla 8-10 osób. |